Liga Mistrzów pełna niespodzianek

Piłkarze Romy cieszą się po bramce na 3:0, która dała im awans do półfinału Ligi Mistrzów


Tegoroczna edycja Ligi Mistrzów z pewnością przejdzie do historii. W ćwierćfinale sensacyjnie odpadła Barcelona oraz Manchester City, który zadanie miał jednak nieco trudniejsze niż Katalończycy. Real Madryt także mógł sprawić niemiłą niespodziankę swoim kibicom, ale ostatecznie strzelił w ostatniej minucie meczu z Juventusem bramkę na wagę zwycięstwa.

Liga Mistrzów znowu nie dla Barcy

Drużyna z Katalonii, która w tym sezonie ligi hiszpańskiej nie ma sobie równych, była moim faworytem do finału Ligi Mistrzów, a nawet jej wygrania. Po pierwszym meczu na Camp Nou wszystko na to wskazywało. Barca pewnie wygrała z Romą 4:1. W stolicy Italii stało się jednak coś, czego nikt się nie spodziewał. Zawodnicy Romy zaczęli mecz rewanżowy wysokim pressingiem, co już w 6. minucie przyniosło bramkę na 1:0. Barcelona nie potrafiła zareagować, myślę, że czuła się zbyt pewnie. Liga Mistrzów dla każdego klubu to wielkie marzenie, po Włochach było to widać, po drużynie z Hiszpanii niekoniecznie. Ostatecznie Roma wygrała 3:0. Rzym oszalał, filmy śpiewających i tańczących zawodników AS Romy obiegł cały Internet. A Barcelona, która wydała tyle milionów na transfery, zakończyła swoją przygodę z Ligą Mistrzów jedynie na ćwierćfinale.

Dzieło Guardioli zniszczone przez Kloppa

W tym dwumeczu faworyt nie był tak oczywisty. Większość przypisywała tę rolę Manchesterowi City. Liga Mistrzów rządzi się jednak swoimi prawami, a tej rywalizacji zadecydowała dyspozycja dnia. Ten dwumecz dla mnie zkaończył się po pierwszych 45 minutach meczu na Anfield. Pierwszy raz w tym sezonie widziałem drużynę Guardioli, która nie wiedziała jak zareagować. Salah i Firmino po raz kolejny pokazali swoje wybitne umiejętności. Liverpool wygrał pierwszy mecz 3:0. W rewanżu drużyna z Manchesteru dała swoim kibicom nadzieje, bo już w 2. minucie wyszła na prowadzenie, ale Liverpool w drugiej połowie rewanżowego spotkania pozbawił marzeń swojego rywala. Liverpool może w tym sezonie Ligi Mistrzów jeszcze namieszać.

Karny, który zmienił wszystko

Po wtorkowych meczach rewanżowych myślałem, że już nic mnie nie zaskoczy. Udało się to jednak Juventusowi, który od 60. Minuty wygrywał 3:0. Taki wynik dawał włoskiej drużynie dogrywkę. Wszystko zmieniło się w doliczonym czasie gry. Benatia wpadł na Vazqueza, powodując jego upadek. Sędzia podyktował rzut karny, czego nie mógł zrozumieć Buffon. Za nadmierną agresję w stosunku do sędziego wyleciał z boiska. Kiedy zobaczyłem wbiegającego na murawę Wojtka Szczęsnego, oczami wyobraźni widziałem jak broni karnego i staje się bohaterem. Niestety, Ronaldo pewnie wykonał jedenastkę i zapewnił półfinał Realowi. Liga Mistrzów wydaje się być przeznaczona drużynie z Madrytu. Zidane i spółka mają szansę zdobyć tytuł trzeci raz z rzędu.

Pa, pa Pardew! Trener poza burtą czerwonej latarni

Załamany Alan Pardew


Alan Pardew został zwolniony z West Bromich Albion. Ostatnia drużyna angielskiej Premier League przegrała osiem ostatnich spotkań i jest prawie pewna spadku.

56-letni trener, pod koniec listopada zastąpił na stanowisku trenera Tony’ego Pullisa. Włodarze WBA wierzyli, że nowy trener odmieni drużynę. Niestety, efekt nowej miotły w tym przypadku się nie sprawdził. Pod wodzą Pardew zespół odniósł tylko jedno zwycięstwo i zdobył osiem z 54 możliwych punktów.

Gra taka jak wyniki

Pamiętam jak wyglądała tabela w dzień przyjścia do klubu Grzegorz Krychowiaka. Po 3. kolejkach West Brom zajmował piąte miejsce. Ich gra wyglądała naprawdę dobrze. Potem było już tylko gorzej. Kiedy na miejsce Pulisa przyszedł Pardew sytuacja nie uległa zmianie. WBA zasłużenie jest na ostatnim miejscu. W ich meczach nie widać żadnego zgrania, to nie jest prawdziwa drużyna. Pardew nie potrafił zmotywować swoich zawodników. Dotychczas odnieśli tylko 3 zwycięstwa w lidze. To wynik, który nie może dać utrzymania w Premier League.

Konflikt z drużyną

Za zwolnieniem Pardew ze stanowiska, oprócz słabych wyników, przemawiały ciągłe spory angielskiego trenera z piłkarzami West Bromu. Najgłośniejszym przykładem jest niedawna sytuacja z Grzegorzem Krychowiakiem.  Mam na myśli decyzję o ściągnięciu polskiego pomocnika z boiska w 59. minucie meczu z Leicester City. Krychowiak nie podał ręki trenerowi. Pardew skrytykował zachowanie Polaka. – Mam z tym problem, bo wspierałem go i wystawiałem go, nawet gdy nie był zbyt świetny. Dałem mu bardzo jasno do zrozumienia, że nie akceptuję takiego zachowania i uważam je za niewłaściwe – powiedział trener West Bromu. Krychowiak nie przeprosił Pardew.  Ostatecznie, wypożyczony z PSG pomocnik, został ukarany finansowo. Musiał zapłacić 100 tysięcy funtów, czyli równowartość… tygodniówki Polaka.

W poszukiwaniu następcy

Nie znamy jeszcze nazwiska kolejnego trenera West Bromich Albion. Klub z pewnością poszuka kogoś, kto w przypadku spadku, a jest on praktycznie pewny, szybko odbuduje drużynę i wprowadzi ją z powrotem na angielskie salony. Wszyscy dobrze wiemy jakim zastrzykiem finansowym jest Premier League, WBA nie może sobie pozwolić na dłuższą nieobecność w najwyższej klasie rozgrywkowej w Anglii W mediach pojawiło się nazwisko Michaela Appletona, który obecnie jest asystentem Claude’a Puela w Leicester City. Pardew na razie zostanie zastąpiony przez  Darrena Moore’a.