Karius i jego dwie lewe ręce

Karius przeprasza kibiców po przegranym finale Ligi Mistrzów


Ten finał Ligi Mistrzów przejdzie do historii. Dawno nie widziałem takiego spotkania, które powodowałoby tak silne emocje. Liverpool przegrał 1:3 z Realem w Kijowie. Antybohaterem został bramkarz The Reds Loris Karius. Niemiecki golkiper zaliczył 2 fatalne błędy, które odebrały marzenia wszystkich kibiców Liverpoolu na tak długo wyczekiwany puchar.

Co dalej z Kariusem?

Po takim występie, myślę, że władze Liverpoolu w końcu dostrzegą potrzebę zatrudnienia klasowego golkipera. Wystarczy porównać zawodników na tej pozycji w innych europejskich klubach, które co roku celują w finał Ligi Mistrzów. Tottenham, Manchester United, Barcelona, Chelsea, czy Atletico Madryt, w każdym z tych klubów między słupkami stoi świetny bramkarz. W Liverpoolu od czasów Dudka mają z tym problem. Karius w tym sezonie przeplatał dobre występy z bardzo słabymi. Niestety, najsłabszy jego występ to ten w Kijowie. Rozumiem stres i ogromną odpowiedzialność jaka ciąży na bramkarzu, jednak na takim poziomie błędy jakie popełnił Karius są dla mnie niewybaczalne. Co nie zmienia faktu, że groźby z jakimi spotkał się po meczu niemiecki golkiper to przejaw patologii. Karius w letnim okienku zapewne będzie szukał sobie nowego pracodawcy. Pojawiły się już pierwsze plotki na temat tego, kto miałby przyjść do Liverpoolu. W mediach przewija się nazwisko Oblaka (Atletico Madryt) oraz Alissona (AS Roma). Za tych bramkarzy klub z Anglii będzie musiał zapłacić kilkadziesiąt milionów funtów.

Szansa dla Grabary?

Największym zwycięzcą tej sytuacji może okazać się Kamil Grabara. Młody polski bramkarz trenuje już przecież z pierwszym zespołem. Znany na razie tylko z kontrowersyjnych wpisów na Twitterze Grabara, na pewno chciałby udowodnić Kloppowi, że jest lepszy niż Karius. 19-letni golkiper przeszedł do Liverpoolu za 330 tys. €. W młodzieżowej drużynie Liverpoolu Grabara rozegrał w tym sezonie 25 spotkań, w których 10 razy zachował czyste konto. Pod wrażeniem jego umiejętności jest legenda klubu z Anfield – Steven Gerrard, po jednym ze spotkań powiedział – Grabara pokazał, że jest topowym bramkarzem. Myślę, że już dzisiaj możemy stwierdzić, że w jednym Grabara jest lepszy niż Karius, mam na myśli pewność siebie.

Reakcja Kloppa

Oglądając na żywo to co działo się po ostatnim gwizdku arbitra finału Ligi Mistrzów, byłem zdziwiony, że trener The Reds nie podchodzi do swojego bramkarza od razu. Niemiec pocieszał innych piłkarzy oraz gratulował zwycięzcom. Dopiero po kilku minutach podszedł do Kariusa i chwilę z nim porozmawiał. A tak podsumował występ Kariusa na pomeczowej konferencji – – Zamieniłem z Kariusem kilka zdań jeszcze na boisku. Bardzo mu współczuje, bo nikt nie chciałby się znaleźć w takiej sytuacji. Nie ma sensu debatować nad błędami, które popełnił. Wszystko jest jasne. On wie co zrobił, ja to wiem, Wy też macie taką świadomość.

Lech jak zawsze kończy na tarczy

Załamany Mario Situm po kolejnej porażce Lecha Poznań


Niestety wielkie plany Kolejorza po raz kolejny spaliły na panewce. Lech Poznań przegrał mecz z Jagiellonią 0:2 i spadł na 3 miejsce w tabeli LOTTO Ekstraklasy. Wszystko wskazuje na to, że Mistrzem Polski trzeci raz z rzędu zostanie największy rywal klubu z Poznania – Legia Warszawa. A największym upokorzeniem dla kibiców Kolejorza będzie ceremonia wręczenia medali Warszawiakom za Mistrzostwo Polski na stadionie przy Bułgarskiej.

Lech przespał swoją szansę

3 porażki w ostatnich 3 meczach u siebie. Ta statystyka pokazuje, że Lech nie radzi sobie z presją. W grupie mistrzowskiej klub z Poznania zdobył 4 punkty w 5 meczach. Tak nie gra kandydat do mistrzostwa. Wczorajszy mecz był przykrym widowiskiem, chociaż widowisko to chyba zbyt wyniosłe określenie na to spotkanie. Piłkarze Lecha stali w miejscu. Nie widziałem chęci zwycięstwa w tej drużynie, nie widziałem nawet drużyny. I to nie pierwszy taki popis piłkarzy z Poznania. Przy tak słabej postawie Legii w tym sezonie, wydawało się, że Lech jest głównym faworytem do zdobycia mistrzostwa. Po zakończeniu rundy zasadniczej przez Kolejorza na pierwszym miejscu, cała wielkopolska po cichutku wierzyła, że mistrz powróci do Poznania. Niestety, rzeczywistość okazała się brutalna dla fanów Lecha. Twierdza w Poznaniu, jaką był stadion przy Bułgarskiej, została zdobyta aż 3 razy w rundzie mistrzowskiej. Lech na własne życzenie oddał prawie na pewno mistrzostwo Legii. Zostały 2 mecze do końca sezonu. Legia ma 5 punktów przewagi, oznacza to, że musiałaby przegrać oba mecze.

Gdzie jest drużyna?

Szeroka kadra, zawodnicy z bardzo dobrym CV jak na polskie warunki. To nie wystarczyło. Letnia polityka transferowa była bardzo intensywna. Przyszło wielu zawodników, którzy mieli dać trenerowi Bjelicy możliwość rotacji podczas meczów na kilku frontach. Lech jednak szybko odpadł z eliminacji do Ligi Europy oraz Pucharu Polski. Szeroka kadra, stała się zbyt szeroka jak na jedne rozgrywki. Wielu zawodników z pewnością nie dostało tyle minut, na ilu im zależało. Ponadto zawodnicy grający w podstawowej jedenastce często rozczarowywali. Zimowe wzmocnienia to ogromny niewypał. Tomasik nie gra, Kojlic wraca po kontuzji, a Khoblenko potyka się o własne nogi. Tak już wyżej napisałem, Lech nie jest drużyną. Nie widać zaangażowana, chęci zwycięstwa. Piłkarze z Poznania powinni gryźć murawę, a nie stać w miejscu. Nie na to liczą kibice, którzy przez cały sezon wspierają swój ukochany klub.

Lech znalazł już winnego

Lech Poznań wydał dziś oświadczenie, że rozwiązano kontrakt z trenerem Nenadem Bjelicą i jego sztabem szkoleniowym.Nie rozumiem tej decyzji, chociaż jest ona typowa dla klubów z Ekstraklasy, przecież łatwiej łatwiej pozbyć się jednego trenera, niż kilku zawodników. W tym przypadku, Lech powinien pożegnać kilku piłkarzy, których dyspozycja i podejście było na poziomie ligi okręgowej. Lech Poznań przedstawi nowego trenera po 20 maja, do tego czasu Bjelicę zastąpi trio Jarosław Araszkiewicz – Tomasz Rząsa – Rafał Ulatowski.